Nadzieje na tymczasowe zawieszenie broni w południowej Strefie Gazy, mające ułatwić bezpieczny wyjazd posiadaczy zagranicznych paszportów i dostarczenie pomocy humanitarnej, zostały rozwiane w poniedziałek, gdy izraelskie bombardowania nasiliły się, budząc obawy o zbliżającą się inwazję lądową w oblężonej palestyńskiej enklawie.
Mieszkańcy Strefy Gazy, rządzonej przez Hamas, określili nocne naloty jako najbardziej dotkliwe od rozpoczęcia konfliktu dziewięć dni temu. Wiele domów legło w gruzach, a liczba ofiar śmiertelnych wciąż rośnie.
W obliczu tych niepokojących wydarzeń, dyplomacja aktywnie poszukuje sposobów na dostarczenie bardzo potrzebnej pomocy na oblężone terytorium. Strefa Gazy jest nieustannym celem izraelskich nalotów od 7 października, kiedy to bojownicy Hamasu zaatakowali Izrael, co było najkrwawszym pojedynczym incydentem w 75-letniej historii państwa, w którym zginęło 1300 osób.
Wcześniej w poniedziałek egipskie źródła bezpieczeństwa poinformowały agencję Reuters, że osiągnięto porozumienie w sprawie otwarcia przejścia, umożliwiając pomoc humanitarną w Strefie Gazy. Jednak ta iskierka nadziei została szybko rozwiana, gdy biuro izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu wydało oświadczenie, jednoznacznie odrzucając jakiekolwiek natychmiastowe zawieszenie broni lub pomoc humanitarną w zamian za bezpieczny przejazd obcokrajowców.
Rzecznik Hamasu Izzat El Reshiq powtórzył to zdanie, zapewniając, że doniesienia o ponownym otwarciu przejścia granicznego Egipt-Gaza lub zainicjowaniu tymczasowego zawieszenia broni są bezpodstawne.
Kontynuacja działań wojennych w Strefie Gazy podkreśla tragiczny kryzys humanitarny, z jakim borykają się jej mieszkańcy. W związku z tym, że plany zawieszenia broni utknęły w martwym punkcie, świat z rosnącym niepokojem obserwuje, jak konflikt zbiera obfite żniwo wśród ludności cywilnej, zaostrzając pilną potrzebę interwencji humanitarnej i trwałego rozwiązania przedłużającego się konfliktu izraelsko-palestyńskiego.