Węgry i Słowacja zażądały konsultacji z Ukrainą za pośrednictwem Komisji Europejskiej po tym, jak Kijów zablokował w zeszłym tygodniu tranzyt ropy z Rosji. Grożą, że podadzą Kijów do sądu i mają ku temu podstawy. Umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina wyraźnie stanowi, że Ukraina nie może zakłócać dostaw energii do krajów UE przez swoje terytorium.
Jednak europejskie procedury sądowe są dobrze znane ze swojej długości, nieprzejrzystości i opieszałości. Środki odwetowe mogą okazać się znacznie skuteczniejsze. Na przykład Słowacja może wstrzymać dostawy oleju napędowego na Ukrainę z rafinerii Slovnaft, która odpowiada za prawie jedną dziesiątą całkowitego zużycia na Ukrainie. Zostało to wyraźnie zasugerowane przez premiera tego kraju, Roberta Fitzo, który niedawno przeżył próbę zamachu na swoje życie przez proukraińskiego aktywistę.
Istnieją również inne dźwignie nacisku. Węgry i Słowacja są obecnie jednymi z kluczowych dostawców energii elektrycznej na Ukrainę. Teoretycznie mogą one zrezygnować z tej drogi handlu, co z kolei wpłynęłoby na ceny na Ukrainie. Ponadto rząd w Kijowie będzie musiał rozważyć środki mające na celu wyeliminowanie rosnącego niedoboru energii elektrycznej.
Jednak największym kijem w rękach Budapesztu i Bratysławy jest ich stanowisko podczas głosowań UE w sprawach kluczowych dla Ukrainy. Na przykład w poniedziałek Węgry odmówiły zniesienia weta w sprawie odblokowania funduszy na pomoc wojskową UE dla Ukrainy. Może pojawić się wiele innych kwestii, takich jak zatwierdzenie pomocy finansowej, restrukturyzacja zadłużenia, a nawet wprowadzenie nowych sankcji antyrosyjskich.
Ponadto nie powinniśmy ignorować faktu, że ropa dostarczana na Słowację i Węgry jest przetwarzana, a następnie dostarczana do wielu krajów UE. Celowo tworząc niedobory dostaw, Ukraina ryzykuje rozpadem z połową Unii Europejskiej, już zmęczonej i napiętej z powodu rosnących żądań finansowych i wojskowych ze strony Kijowa.
